Tak sobie myślę, że chyba nie zawsze doceniam to, co mam. A mam naprawdę dużo. Kochający mąż, dobry i cudowny, oczywiście daleko mu do ideału, ale po co zawsze czepiać się szczegółów? Moja mała istotka, która już ósmy miesiąc rozwija się we mnie. Nie twierdzę, że ciąża jest dla mnie przyjemnością, bo dała mi konkretnie popalić, nadal spadają na mnie wszelkie plagi egipskie i nie tylko, ale jest tyle osób, które tak wiele by oddały za możliwość noszenia w sobie życia, że czasem aż wstyd narzekać. Rodzina, która nas wspiera i bez której byłoby pusto. Milion marzeń, planów i wspomnień. Mam postanowienie, żeby więcej cieszyć się drobnymi sprawami, miłymi chwilami i to tymi najzwyklejszymi, codziennymi i na pozór nieistotnymi, bo to w końcu one budują nam fundamenty na te wielkie rzeczy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz